wtorek, 11 listopada 2014

Święty Marcin po holendersku

Dziś będzie o altruizmie młodego żołnierza, wytrząsaniu kosza, piciu wina bez umiaru, o gęsiach, którym nie można ufać i współczesnych małych żebrakach - czyli o obchodzeniu dnia św. Marcina w Holandii :)
Zacznijmy jednak od początku, tj, od głównego bohatera.

Sint Maarten - kto zacz? 
Święty Marcin przyszedł na świat w 316 roku na terenie obecnych Węgier. Swoje imię dostał od ojca na cześć boga wojny - Marsa. Po przeprowadzce razem z rodziną do Włoch poznał wiarę chrześcijańską i został katechumenem - czyli osobą przygotowującą się do chrztu. Jako dorastający chłopiec wybrał karierę wojskową. Gdy miał 22 lata spotkał żebraka, któremu oddał połowę swojego płaszcza. W nocy ukazał mu się Chrystus ubrany z połówkę tegoż płaszcza i mówiący do aniołów: Patrzcie, jak mnie Marcin, katechumen, przyodział. Po przyjęciu chrztu Marcin zrezygnował ze służby wojskowej, był najpierw pustelnikiem, potem kapłanem i biskupem Tours. Do tej ostatniej funkcji został przymuszony, gdy tłum wiernych po śmierci poprzedniego biskupa podstępem zwabił go miasta pod pretekstem uzdrowienia chorej kobiety, gdyż pustelnik Marcin słynął z cudów. Ostatecznie przyjął święcenia biskupie i już na stałe związał się z Francją, pracując gorliwie na rzecz tamtejszego Kościoła, dlatego też Francuzi obrali go sobie za patrona. Zmarł 8 listopada 397 roku, a pochowany został trzy dni później, stąd 11 listopada właśnie obchodzone jest jego święto.  

El Greco, Św. Marcin, Wikimedia Commons
Kult świętego Marcina rozniósł się po Europie. Wiele kościołów zostało nazwanych jego imieniem. Sposób świętowania 11 listopada łączył w sobie tradycje pogańskie i chrześcijańskie. W listopadzie od zawsze na holenderskiej wsi wszystkie prace na polu były już wykonane, plony zebrane, bydło stało w oborze, w piwnicach nowe wino zaczynało leżakowanie - jednym słowem nadchodził czas na odpoczynek i ucztowanie. Wiele elementów tegoż świętowania ma znaczenie symboliczne i wywodzi się z legend - tak jak gęsi i wino. 

Zdradliwy drób
Jedna z legend głosi, iż mnich Marcin przerażony perspektywą biskupstwa ukrył się w komórce dla gęsi. Te jednak zdradziły go swoim krzykiem. Dlatego gęsi od zawsze towarzyszyły wielkiemu świętowaniu w dniu 11 listopada. Ludzie dawali je sobie w prezencie, w Deventer, Coevorden i Zwolle były organizowane nawet gęsie rynki. W średniowieczu wierzono, iż nogi z gęsi św. Marcina zapewnią bezpieczeństwo i ochronę przed nieszczęściem. 

Napój Świętego Marcina
Według innej legendy święty przemienił w ciągu jednego wieczoru moszcz w wino. Dlatego drugim jego atrybutem jest kufel, a dzieci jeszcze w XIX wieku śpiewały:

Sint Martijn, Sint Martijn,
T'avond most en morgen wijn!
Święty Marcin, święty Marcin,
wieczorem moszcz, rano wino!

Skoro sam święty pochwalał picie wina, nie mogło go więc zabraknąć na corocznym  jego święcie. Otwierano wtedy beczki z młodym winem, które nosiło nazwę Napoju Św. Marcina - Sint Maartendronk, a radni miasta częstowali tymże trunkiem co ważniejsze persony w mieście - urzędników, duchownych, nauczycieli. Wino jednak dostawali tylko ci, którzy dobrze wykonywali swoje obowiązki, a przynajmniej tak nakazywał jeden z przepisów z 1413 roku obowiązujących w Utrechcie. Tradycja picia wina rozrosła się tak bardzo, że w drugie połowie XV wieku wręcz nie wypadało być tego dnia trzeźwym!

Harce wokół ogniska i Dzień Wytrząsania Kosza
Wieczorem 11 listopada często palono ogniska na polach lub placach miejskich. Wcześniej jednak młodzież chodziła z pochodniami od drzwi do drzwi zbierając opał (chrust, drewno). Czasem dostawali również drobne monety, jabłka, orzechy. W niektórych rejonach 10. listopada był nazywany Dniem Wytrząsania Kosza - Schuddekorfsdag. Wieczorem żebracy wędrujący od drzwi do drzwi dostawali co nieco do jedzenia - te okruchy, które rzekomo zostały wytrząśnięte z kosza na chleb. Po domach chodziły też dzieci, zbierające kasztany i inne łakocie. Wszystkie dary wkładano do koszyka, ten zaś wieszano nad ogniskiem, a kiedy płomienie dosięgnęły dna, uprażone smakołyki były wytrząsane z kosza i zjadane. Młodzież w tym czasie śpiewała i tańczyła wokół ognia, a co odważniejsi skakali przez ognisko.

Święty Marcin dziś
Obecnie imię św. Marcina wywołuje szczerą radość na każdej dziecięcej twarzy. Kilka dni wcześniej w szkole lub w domu dzieci własnoręcznie przygotowują lampiony, z którymi potem wędrują po domach, pukają do drzwi, a gdy te się otworzą - śpiewają krótką piosenkę o świętym Marcinie, za co potem dostają nagrodę. Poniższy filmik pokazuje jedną taką ekipę "zbieraczy" w akcji ;)


Piękne jest to święto, a widok grupki maluchów z lampionami wędrującej po ciemku ulicami i śpiewającej Sint Maarten, sint Maarten... robi ogromne wrażenie. Zapukali do Was w zeszłym roku? A może sami chodzicie ze swoimi dziećmi? Jestem bardzo ciekawa Waszych wrażeń, odczuć i przemyśleń na ten temat :) 

Źródła:
http://www.jefdejager.nl/smaarten.php
http://pl.wikipedia.org/wiki/Marcin_z_Tours
http://www.beleven.org/feest/sint_maarten
https://www.youtube.com/watch?v=ys7Coeue7GA

3 komentarze:

  1. Na terenie dzisiejszych WĘGIER i do WŁOCH...chyba zapomninasz jak się pisze po polsku ;)

    Des

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A faktycznie, przeoczenie :)
      A nie zauważyłaś / łeś niczego bardziej wartego uwagi w tym tekście? :)

      Usuń
  2. Bardzo sympatyczne święto, trochę, jak nasi kolędnicy w Boże Narodzenie :-)

    OdpowiedzUsuń

Podziel się ze mną swoją opinią - z przyjemnością przeczytam Twój komentarz :) Podpisz się jednak proszę, zwłaszcza jeśli oczekujesz odpowiedzi.